Graham Masterton to uznany w świecie brytyjski twórca horrorów, thrillerów i powieści historycznych. W swoim dorobku ma już kilkadziesiąt pozycji, które nie tylko zostały docenione na Wyspach, ale także regularnie są tłumaczone i kupowane przez czytelników z innych krajów. Wstyd przyznać się, ale przygodę z tym autorem rozpocząłem dopiero od ósmego tomu cyklu thrillerów z Katie Maguire ,,Tańczące martwe dziewczynki''. Wybór ten okazał się nie najlepszym pomysłem. I nie mam tutaj na myśli problemów związanych z nieznajomością poprzednich części. Dlaczego w takim razie nie zaiskrzyło między mną a Katie Maguire?
W irlandzkim mieście Cork dochodzi do pożaru w jednej z najbardziej prestiżowych szkół tańca. W wyniku tego zdarzenia ginie aż siedemnastu członków wchodzących w skład zespołu. Z płonącego budynku strażakom udaje się uratować tylko małą dziewczynkę, która pod wpływem silnych emocji zamyka się w sobie i nie podaje policjantom żadnych informacji o swojej tożsamości. Nadkomisarz Katie Maguire ma nie lada twardy orzech do zgryzienia, bowiem wszystko wskazuje na to, że ktoś z premedytacją doprowadził do podpalenia budynku. Czy w tym przypadku sprawcą jest osoba nieprzychylna odnoszącym sukcesy tancerzom? Czy jakiś związek z tą tragedią ma Davy Dorgan, który mianuje się przywódcą gangu i wykorzystując brexit pragnie doprowadzić do krwawego przewrotu?
Najnowszy thriller z Katie Maguire to ósma odsłona serii, ale moim zdaniem nie trzeba znać poprzednich książek, by wgłębić się w treść fabuły wykoncypowanej przez Grashama Mastertona w ,,Tańczących martwych dziewczynkach''. O ile sam pomysł zarysowany w początkowej fazie powieści jest ciekawy i zachęcający do przerzucania kolejnych kartek, o tyle poszczególne rozwiązania i nadmierna wielowątkowość wprowadzają pewien rodzaj chaosu, który nie powinien występować w thrillerach. Czytając tę książkę miałem wrażenie, że autor w trakcie procesu twórczego miał problem z wyborem kierunku, w jakim powinno potoczyć się prowadzone przez Katie śledztwo. Koniec końców finalna część, która w tego typu powieściach jest zazwyczaj najważniejsza i stanowi o jakości thrillera, okazała się zupełnie nieprzekonująca. Zakończenie nie jest w ogóle zaskakujące i powinno rozczarować nawet największych fanów twórczości Grashama Mastertona.
W ,,Tańczących martwych dziewczynkach'' Masterton sporo uwagi poświęcił na dokładne przedstawienie głównych bohaterów. Katie czy mający zamiar zmienić obecny porządek Davy Dorgan zostali ukazani w sposób szczegółowy. W tym przypadku brytyjski pisarz nie poszedł na skróty, przybliżając nam dokładnie sylwetkę pani nadkomisarz i przypominając jej tragiczną przeszłość, o której w dalszym ciągu nie jest w stanie zapomnieć. Oprócz wątków dotyczących głównego śledztwa, czy też innych pobocznych spraw, w które Katie jest zaangażowana, autor skupił się także na życiu prywatnym bohaterki. Moim zdaniem niektóre opisane przez Mastertona sceny nie pasują jednak do tego typu literatury. W książce pojawiają się dość odważne, wręcz obsceniczne fragmenty opisujące akt seksualny. Dla mnie osobiście nie istnieją tematy tabu, ale nie mogę zrozumieć, czym kierował się pisarz, wplatając w fabułę tak szczegółowe obrazy, które mogłoby bez wątpienia zrobić furorę w mocnej literaturze erotycznej.
Żałuję, że rozpocząłem przygodę z książkami Mastertona od tej pozycji. Z przeczytanych wcześniej opinii wynika, że poprzednie powieści z Katie Maguire w roli głównej znacznie bardziej przypadły fanom gatunku do gustu. Być może w przyszłości dam jeszcze raz szansę brytyjskiemu pisarzowi i sięgnę po któryś z jego wcześniejszych thrillerów. Niestety, ale ,,Tańczące martwe dziewczynki'', pomimo kilku plusów, okazały się dla mnie rozczarowującą lekturą niemal pod każdym względem, poczynając od fabuły, a kończąc na warstwie stylistycznej. Myślę jednak, że warto, by każdy wyrobił sobie własne zdanie o tej powieści. Być może odkryjecie w niej coś, czego ja nie potrafiłem dostrzec.
Graham Masterton
,,Tańczące martwe dziewczynki''
wyd. Albatros
przeł. Paweł Korombel, Anna Dobrzańska
Premiera: 19 września 2018 roku.
Liczba stron: 463.
Dziękuję bardzo Wydawnictwu Albatros za udostępnienie egzemplarza powieści do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz